Ohir - Szczepan August Urawski
Ktoś z Was marzył o podróżach kosmicznych? Może o własnym statku? Wyobraźcie sobie, że znajdujecie pojazd kosmiczny, a może do podróży w czasie, na własnym podwórku. Co z nim zrobicie?
"Ohir" autorstwa Szczepana Augusta Urawskiego pierwszy raz pojawił się na rynku wydawniczym w 2018 roku, a w tym roku 30 kwietnia będzie miało premierę wydanie drugie powieści, które zostało zmienione. Jak bardzo jest to wydanie zmienione Wam nie zdradzę gdyż czytałam, a raczej słuchałam już drugiego wydania i jego będzie dotyczyć ta recenzja. Książka jest dostępna w abonamencie na Legimi zarówno w formie e-booka oraz audiobooka.
Stefan wraz z kuzynem, podczas wakacji w Polsce, odnajdują wahadłowiec, który jest niewidzialny. Komputer pokładowy noszący nazwę Ohir okazuje się być dość toporny w obsłudze, ale z czasem Stefanowi udaje się odkryć jak mniej więcej działa i postanawia go naprawić. Marzą mu się od małego podróże kosmiczne, jednakże życie zweryfikowało jego marzenia i obecnie jest zwykłym, nic nie znaczącym pracownikiem w Wielkiej Brytanii. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy tak jak i wakacje Stefana. Wraca by znów dzień po dniu pracować w znienawidzonej przez siebie firmie, jednakże postanawia zabrać ze sobą również Ohir'a. Wkrótce dochodzi do pewnego zdarzenia, po którym służby bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii, i nie tylko, zaczynają się interesować jego znaleziskiem. Jak poradzi sobie nasz bohater z nadchodzącymi zmianami w jego życiu i jaką ścieżkę wybierze? Czy dane mu będzie dosięgnąć gwiazd czy skończy jako konsultant w rządowej placówce? Nic nie jest pewne, jest wiele możliwości rozwinięcia tej opowieści, a tą, którą wybrał autor poznacie tylko dzięki lekturze jego książki.
Gdy autor napisał do mnie z propozycją recenzji książki, stwierdziłam, że skoro jest dostępna na Legimi to chwila moment uda mi się ją przesłuchać i co nie co o niej napisać. Zatem zacznę od audiobooka, który mogę Wam spokojnie polecić do gotowania i sprzątania, nawet nie będziecie wiedzieli kiedy wpadliście w sam wir wydarzeń! Przez opowieść się płynie, powoli. Nie jest to powieść pełna tego co uwielbiam w science-fiction, czyli mnóstwa naukowego bełkotu, ale dla większości z Was będzie to działać na plus, bo nawet laik w temacie może się zachwycić przygodą Stefana i poczuć jakby był na jego miejscu. Jest to lekka powieść, nie wymagająca sprawdzania pojęć w Internecie.
Jeden z tematów jaki porusza powieść to bycie pracownikiem na obczyźnie, trudy życia tam. Pokazane jest, że człowiek to tylko mały trybik w machinie i łatwo zastąpić go w fabryce kimś innym. Ten pracownik nam się nie podoba to go wyrzucamy, a za chwilę już mamy kolejną osobę na jego miejsce. Sprawia to, że czujemy się mali i nic nieważni. Dlatego odkrycie statku dla Stefana zdaje się być jego życiową szansą na zmianę życia. Jest to bardzo ważny temat i może nam uświadomić, że każdy ma marzenia i czasem musi je porzucić kosztem przeżycia w szarej rzeczywistości, ale warto za nimi podążać gdy los da nam taką szansę.
To czego mi zabrakło to dalekie podróże do gwiazd i mam nadzieję, że doczekam się ich w kontynuacji, po którą chętnie sięgnę by dowiedzieć się gdzie powędruje wyobraźnia autora. Nadal nie umiem jednoznacznie ocenić powieści i czuję duży dysonans, bo z jednej strony dostałam ciekawą i pouczającą powieść, a z drugiej zabrakło mi tego co najbardziej cenię w tym gatunku.
Czy do Was przemówi ta powieść i porwie bez reszty musicie przekonać się sami. Pamiętajcie, że ja bardzo surowo oceniam książki science-fiction, często narzekając na wiele rzeczy bo miewam wobec nich nad wyraz wygórowane wymagania.
Dziękuję autorowi za zachęcenie do lektury tej książki i czekam na jego kolejne powieści.
Komentarze
Prześlij komentarz