Bestia z Buchenwaldu - Max Czornyj
Dzisiejsza lektura to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Opowiada o Ilse Koch, która jako komandytowa nazistowskiego obozu stała się niechlubną legendą.
Literatura tego typu do najprostszych nie należy. Ja sobie ją dawkuje maxymalnie kilka razy w roku. Dlaczego? Ciężko mi jest poznawać, a tym bardziej oceniać wydarzenia które miały miejsce prawie wiek temu, a ludzkie sumienie nie istniało. Obecnie w ogólnym stopniu wiemy co jest dobre a co złe. Najgorzej, że jest tyle stopni bestialstwa. I jak można porównać osobę, która wykonała rozkaz i rozstrzelała więźnia, do tej która z własnego widzimisię wybierała wytatuowane osoby, aby z ich skóry zrobić sobie abażur do lampy?
Książka napisana przez Maxa jest bardzo dobra. Pokazuje życie małżeństwa Ilsy i Karla Kochów, którzy jako komendanci mieli nieograniczone prawa. Opływali w luksusy, drogie eksportowane zagraniczne towary i niczego im nie brakowało. Z drugiej strony była to dystyngowana patologia, która prześcigała się w tym, kto bardziej wykorzysta żydowskiego więźnia. Tak więc, poza abażurami, były książki z oprawą z ludzkiej skóry, włączniki do światła z palców czy ozdobne ludzkie czaszki, które nierzadko zaczynały gnić i śmierdzieć. Na ogromne wyróżnienie w tej książce zasługuje narracja. Jest pierwszoosobowa. Ilse do mnie mówiła. Bezpośrednio. I to sprawiała, że chciałam jej odpowiedzieć co myślę. Ogromnie wam polecam.
Tytuł - Bestia z BuchenwalduAutor - @maxczornyj
Gatunek - literatura obozowa
Wydawnictwo - @wydawnictwofilia
Ocena 8/10
Książka nr 67, 320 stron
Komentarze
Prześlij komentarz