Alvethor. Białe Miejsce - Magdalena Kałużyńska
"Idąc tym korytarzem,
nie patrz pod nogi,
bo sufit jest i ściany,
lecz nie ma podłogi..."
W pięknej bogatej okolicy, w jednym z apartamentowców wybucha pożar. Przy oględzinach okazuje się, że właściciel mieszkania podpalił się na stercie mebli. W pogorzelisku znalezione zostają jeszcze jedne zwłoki. Niekompletne ponieważ brak im głowy. W między czasie do szpitala psychiatrycznego trafia fryzjer, który na ulicy w biały dzień, swoimi nożyczkami w ataku szału zadźgał przypadkowego przechodnia. Do miejscowej kostnicy trafia coraz więcej zwłok, a łączy je to, że nie mają głowy i pokrywa je cuchnąca czarna maź....
Patrząc na okładkę książki spodziewałam się hektolitrów krwi, fruwających kończyn i mnóstwa flaków i to dostałam. Jest to bardzo przyjemny slasherek, gdzie ludzie padają jak muchy. Co więcej mamy tutaj dużo owątków fantastycznych, podróże międzystrefowe, nadnaturalne zwierzęta, załamania czasoprzestrzenne czy zawładnięcie ciałem przez demony. Czyta się szybko i przyjemnie, jednak jest coś co mi trochę tą lekturę utrudniało. Ten nadzwyczajny byt porozumiewał się z bohaterami w formie powtarzalnych zdań typu Kwantyfikacja tezy...kwantyfikacja koordynatów...nieprawidłowa formuła kwestionująca... I tak czasami na kilku stronach podczas dialogu padało to z trzydzieści razy. Całość oceniam jednak jak najbardziej na plus i mam nadzieje, że niebawem uda mi się przeczytać część drugą :)
Komentarze
Prześlij komentarz